Nowe prawo prowadzi do informacji przez sąd

Obecny Rząd opracował i przyjął projekt ustawy z dnia 25 lutego 2016 r. o ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego (Dz.U. 2016 poz. 352). Wraz z wejściem tych przepisów w życie Państwo powinno intensywniej podejmować działania na rzecz udostępniania informacji z sektora publicznego do ponownego wykorzystania.

Nowe przepisy weszły w życie 16 czerwca 2016 roku. Tego dnia skierowałem wnioski o przekazanie w celu ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego. Wybrałem dokumenty, co do których istnieje szczególne oczekiwanie społeczne, aby się z nimi zapoznać. Były to wnioski do Minister Cyfryzacji, Prokuratora Generalnego i Szefa Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Chwilę potem dołożyłem jeszcze wniosek do Prezesa Polskiego Komitetu Normalizacyjnego.

Minister Cyfryzacji widzi to, czego ustawodawca nie dostrzegł

Do Minister Cyfryzacji wystąpiłem o przekazanie kopii treści raportu z audytu wybranych obszarów zarządzania systemami i zasobami IT w zakresie ePUAP, realizowanych w ramach projektu Budowa elektronicznej Platformy Usług Administracji Publicznej – ePUAP2 przygotowany na podstawie umowy nr 1/DKSiW/2015 zawartej pomiędzy Ministrem Cyfryzacji, a Centralnym Ośrodkiem Informatyki dnia 04.12.2015 r. Jest to ten „parapoufny” raport przed którego udostępnieniem tak nieudolnie broni się Centralny Ośrodek Informatyki, a odmawia jego przekazania także Minister Cyfryzacji.

Identyfikacja Ministerstwa Cyfryzacji - dodatkowe logo nie było konieczne
Identyfikacja Ministerstwa Cyfryzacji – dodatkowe logo nie było konieczne

Uważam, że Minister Cyfryzacji postępuje niewłaściwie utajniając bez podstawy prawnej informacje wcześniej udostępnione, a także „chroniąc” nazwiska kierowników instytucji publicznych. Z powodu tego pierwszego zarzutu warto przypomnieć art. 61 ust. 3 Konstytucji RP, który za warunek ograniczenia prawa do informacji uznaje ustawową podstawę prawną: Ograniczenie prawa, o którym mowa w ust. 1 i 2, może nastąpić wyłącznie ze względu na określone w ustawach ochronę wolności i praw innych osób i podmiotów gospodarczych oraz ochronę porządku publicznego, bezpieczeństwa lub ważnego interesu gospodarczego państwa. Jak również komplementarny do niego art. 31 ust. 3 Konstytucji RP: Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.

Podobne wymogi stawia przed nami art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka:

1. Każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe. Niniejszy przepis nie wyklucza prawa Państw do poddania procedurze zezwoleń przedsiębiorstw radiowych, telewizyjnych lub kinematograficznych.
2. Korzystanie z tych wolności pociągających za sobą obowiązki i odpowiedzialność może podlegać takim wymogom formalnym, warunkom, ograniczeniom i sankcjom, jakie są przewidziane przez ustawę i niezbędne w społeczeństwie demokratycznym w interesie bezpieczeństwa państwowego, integralności terytorialnej lub bezpieczeństwa publicznego ze względu na konieczność zapobieżenia zakłóceniu porządku lub przestępstwu, z uwagi na ochronę zdrowia i moralności, ochronę dobrego imienia i praw innych osób oraz ze względu na zapobieżenie ujawnieniu informacji poufnych lub na zagwarantowanie powagi i bezstronności władzy sądowej.

— Art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka

Jednak Minister Cyfryzacji nie uznaje, aby ustawa o ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego zawierała wyczerpujący katalog przyczyn, które w konkretnej sprawie mogą uzasadniać konieczność ograniczenia dostępu do informacji.

Minister w swoich dwóch decyzjach uznała, że pojęcia bezpieczeństwa państwa, zastosowane w treści art. 61 ust. 3 Konstytucji RP, stanowi jeden z elementów ograniczających prawo do uzyskania informacji. Zdaniem Minister istnieją również inne, niż wymienione w przepisach ustawy o re-use wartości, których ochrona uzasadnia zastosowanie ograniczeń. Nie wskazuje jednak żadnego przepisu zawartego w obowiązującej w ustawie, który dawałby podstawę dla takich ograniczeń. Niby wystarczy spełnienie nieprecyzyjnego kryterium „bezpieczeństwa państwa”. Zatem odrzuca zapisany w Konstytucji wymóg, aby ograniczenie znalazło podstawę prawną w ustawie. Wystarczą szczytne intencje, aby prawo człowieka do informacji ograniczyć, a demokratyczny standard, procedura i rzeczywisty zakres to dla Minister rzecz nieważna.

Takiego stanowiska nie sposób zaakceptować, zwłaszcza w tej sprawie. Chodzi bowiem w niej o różnego rodzaju informacje, w tym takie których racjonalny ustawodawca nie byłby w stanie uznać za wymagające ochrony. Ważna jest również świadomość, że władzę ustawodawczą w Rzeczypospolitej Polskiej sprawuje Sejm i Senat, a nie sądy i doktryna. Dlaczego sądzę, że nie byłby w stanie uznać za wymagające ochrony? Otóż niektóre „chronione” w raporcie informacje w innych dokumentach są podawane otwarcie, a nawet bardziej szczegółowo.

Dla przykładu można przytoczyć, że ze wskazanego raportu zostały usunięte informacje, gdzie fizycznie znajdują się serwery i kto zapewnia dla nich lokal:

Fragment raportu z audytu systemu ePUAP udostępniony przez Ministerstwo Cyfryzacji z zaczernieniami, strona 57

Po zapoznaniu się z wyczernionym raportem przejrzałem swoją skrzynkę pocztową. Odnalazłem tam przykładowo pismo Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji z 23 grudnia 2013 roku, które stanowi odpowiedź na inny wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Do odpowiedzi dołączono m.in. porozumienie zawarte pomiędzy Ministrem Administracji i Cyfryzacji a Komendantem Głównym Straży Granicznej z dnia 1 lutego 2013r w sprawie zasad funkcjonowania systemu teleinformatycznego ePUAP Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji na terenie serwerowi CWT SG oraz aneks z dnia 19 czerwca 2013 r., a także umowę nr 5/P/DI/2013 zawarta w dniu 19 kwietnia 2013r pomiędzy Skarbem Państwa – Ministerstwem Administracji i Cyfryzacji a firmą ATM S.A. dotycząca najmu lokalu z przeznaczeniem na serwerownię systemu ePUAP.

Dokumenty te nie zawierają żadnych klauzul tajności, a jednocześnie w sposób jednoznaczny wskazują, że lokalizacja ośrodków przetwarzania nie należy do kategorii informacji o charakterze wrażliwym. Na potrzeby odpowiedzi usunięto szczegółowe informacje techniczne, ale co do zasady kto i gdzie przetwarza dane krytyczne dla obywateli, a zatem kto ma do nich fizycznie dostęp jest dostępna. Jest to ważna informacja dla prawa do prywatności obywateli. Dane znajdują się w dwóch ośrodkach – jeden administrowany przez Straż graniczną (SG), drugi przez firmę ATM (ATM).

Można pomyśleć, że to tylko pomyłka, która miała miejsce w 2013 roku. Dziś informacje są lepiej chronione, a każdy kto ma dostęp do wrażliwych informacji wie, że nie może ich przekazywać dalej. Przecież minimalna ochrona informacji wymaga, aby dane informacje znane były tylko określonemu kręgowi osób, a dysponent powinien podjąć środki ochrony w celu zachowania jej w poufności.

Tak jednak nie jest nawet dziś. Skoro znam stanowisko Ministerstwa dawne i obecne to można zapytać drugie strony umów czy wiadomo im, aby te umowy były wrażliwe. Prywatny przedsiębiorca spółka ATM S. A. – z istoty rzeczy – nie będzie zainteresowany ujawnianiem jakichkolwiek faktów ze sfery prowadzonej działalności gospodarczej, ale Straż Graniczna ma obowiązek mi odpowiedzieć, jeżeli są to informacje jawne.

W dniu 31 lipca 2016 roku wystąpiłem do Komendanta Straży Granicznej o kopie porozumienia i aneksów zawartych z Ministerstwem. Już po kilku dniach dostałem bez żadnych trudności ich pełną treść. Zawierają one nawet więcej informacji niż w 2013 roku przekazało Ministerstwo.

Nie do zaakceptowanie jest tak różne podejście – nawet w obrębie jednej instytucji – do udostępniania tych samych informacji. Niezbędnym elementem ochrony poufności informacji jest przynajmniej świadomość, jakie informacje wymagają ochrony, bo tylko wtedy ona jest skuteczna. Doskonale rozumiem, że w przypadku niektórych informacji o podsystemach bezpieczeństwa jest to całkowicie uzasadnione i ma podstawę prawną. Nie jest jednak możliwe chronienie informacji, która jest przekazywana każdemu. Takie działanie jest z gruntu pozbawione sensu.

Raport, którego domagam się od Minister funkcjonuje w obiegu publicznym, co pozwala nam ocenić powyższe przypuszczenia do jego treści:

Fragment funkcjonującego w obiegu publicznym raportu z audytu ePUAP, s. 57
Fragment funkcjonującego w obiegu publicznym raportu z audytu ePUAP, s. 57

W poprzednim moim wpisie opisałem, że w tej sprawie złożyłem wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy. Niestety, nie został on uwzględniony przez Minister, więc zmuszony zostałem do złożenia – dogłębnie opisującej ten problem – skargi do Sądu na decyzje Minister. Przed Sądem Minister utrzymuje swoje stanowisko.

Mam zamiar jeszcze raz podjąć próbę przekonania do swoich racji Minister. W ostateczności to Sąd będzie musiał rozstrzygnąć czy w Polsce obowiązuje art. 63 ust. 3 Konstytucji RP mówiący o tym, że ograniczenie prawa do informacji może nastąpić wyłącznie ze względu na wartości określone w ustawach.

Wnioski Prokuratora Generalnego o ułaskawienie

Do Prokuratora Generalnego wystąpiłem o przekazanie kopii treści wniosków Prokuratora Generalnego wraz z uzasadnieniami, które organ ten sformułował na podstawie art. 565 § 1 K.p.k. w sprawach o następujących sygnaturach akt: PG IV U 139/12, PG IV U 359/11, PG IV U 123/12, PG IV U 85/12 i PG IV U 245/12. Te dokumenty to są wnioski o ułaskawianie skierowane przez Prokuratora Generalnego do Prezydenta RP.

Te dokumenty również mają swoją historię w praktyce sądów. Różni wnioskodawcy próbowali nieskutecznie uzyskać je z wykorzystaniem procedury dostępu do informacji publicznej. Prokurator Generalny broni się przed ich jawnością, więc odmawia rozpatrzenia takiego wniosku. Uznaje, że istnieją przepisy, które mają wyłączyć stosowanie ustawy o dostępie do informacji publicznej.

Wyrokiem WSA w Warszawie z dnia 18 marca 2014 roku w sprawie sygn. akt. II SAB/Wa 718/13 Prokurator Generalny został zobowiązany do rozpatrzenia wniosku o udostępnienie takich dokumentów. Na skutek skargi kasacyjnej wyrokiem NSA z dnia 5 marca 2015 roku w sprawie sygn. akt. I OSK 1948/14 został od tego obowiązku uwolniony. Wyrok generalnie jest niekorzystny dla wnioskodawcy. Jednak sędzia NSA prof. UKSW dr. hab. Małgorzata Jaśkowska sporządziła od niego zdanie odrębne, w którym jawność poparła. Trzech sędziów WSA i jeden sędzia NSA poparli jawność, ale dla sprawy przeważyły poglądy dwóch sędziów NSA. To zakończyło negatywnie historię jednego wniosku.

Jednak – ze względu na tak różne stanowiska konkretnych sędziów – kolejny wnioskodawca postanowił sprawdzić które stanowisko ma tak naprawdę większe poparcie. Złożył kolejny wniosek i zapadł wyrok WSA w Warszawie z dnia 23 listopada 2015 roku w sprawie sygn. akt. II SAB/Wa 841/15, który odmawia jawności dla tych dokumentów. Kolejnych trzech sędziów WSA wypowiedziało się negatywnie wobec jawności. Od sprawy wniesiona została skarga kasacyjna, więc kolejni sędziowie NSA ponownie będą mieć okazję ten temat przedyskutować.

Nie czekając na rozstrzygnięcie sprawy przez NSA, skoro wprowadzono nowe przepisy, zdecydowałem się z nich korzystać, aby dowiedzieć się czy jawność się poprawia, czy dla obywateli nowe przepisy rzeczywiście stworzyły nową wartość. W przypadku Prokuratury Generalnej stan braku dokumentów się utrzymał – otrzymałem decyzje odmowną. Złożyłem od niej lakoniczny wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy, który został osobiście negatywnie rozpatrzony przez Ministra Zbigniewa Ziobro. Nie zdecydowałem się tej decyzji zaskarżyć do Sądu. To nie znaczy, że decyzję akceptuję, ale nie mam czasu, aby ten wątek pogłębić.

Ekspertyzy Kancelarii Prezydenta RP, które opinia publiczna znać chce

Do Szefa Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej wystąpiłem o przekazanie:

1) kopii treści wszystkich ekspertyz, opinii prawnych i dokumentów urzędowych na temat ustawy z dnia 25 marca 2011 r. o zmianie niektórych ustaw związanych z funkcjonowaniem systemu ubezpieczeń społecznych (Dz. U. Nr 75, poz. 398), jak również ekspertyz i opinii prawnych na temat projektu tej ustawy, sporządzonych w Kancelarii Prezydenta RP, dla Kancelarii Prezydenta RP lub dla Prezydenta RP,
2) kopii treści wszystkich ekspertyz, opinii prawnych i dokumentów urzędowych na temat zmian przepisów ustawy o Trybunale Konstytucyjnym i sytuacji wokół Trybunału od 2015 roku, w szczególności, ale nie wyłącznie stanowiących przedmiot umowy o dzieło nr 412/2015 z dnia 4 grudnia 2015 r., nr 399/2015 z dnia 3 grudnia 2015 r., nr 400/2015 2 dnia 3 grudnia 2015 r. oraz nr 401/2015 z dnia 3 grudnia 2015 r.,
3) kopii treści umów i rachunków związanych z zamówieniem ekspertyz i opinii prawnych wskazanych w punktach 1) i 2).

Są to dokumenty, które od lat wywołują zainteresowanie opinii publicznej, gdyż politycy wspierają się ich autorytetem. Tak zwane ekspertyzy w sprawie OFE (punkt 1 wniosku) to temat, który wielokrotnie gościł w nagłówkach gazet w ostatnich latach. Był nawet elementem kampanii wyborczej kandydata Pana Andrzeja Dudy, który wytykał podczas jednej z debat, że Prezydent Bronisław Komorowski przeszedł z obywatelami przez wszystkie instancje sądowe, broniąc się rękami i nogami przed tym, żeby ujawnić te dane do wiadomości opinii publicznej.

W Polsce ekspertyzy stanowią czasem element nie do końca uczciwych manipulacji opinią publiczną. Mydli się bowiem oczy dokumentami, które nie zawsze są możliwe do zweryfikowania. Co więcej, nie zawsze są znani ich autorzy. Jednak oczekuje się, aby ludzie uwierzyli w ich treść. Tak było wielokrotnie w ostatnich latach. Można przywołać przypadek dokumentów o powołaniu tzw. Tarczy Antykorupcyjnej (polecam tekst kataryny i oświadczenie AKOP o sprawie). Jak również ekspertyzy w sprawie. OFE. Ostatnio takie elementy pojawiały się w dyskusji o sytuacji Trybunału Konstytucyjnego. Naturalnie więc zapytałem o te ekspertyzy. Wiemy, że zostały sporządzone co najmniej 4 ekspertyzy dla Kancelarii Prezydenta RP o Trybunale. Żadna nie została dotąd opublikowana, choć Prezydent Andrzej Duda na nie się powoływał.

Kancelaria Prezydenta RP ma godło RP na stronie, ale rozpowszechnia raczej takie logo
Kancelaria Prezydenta RP ma godło RP na stronie, ale rozpowszechnia raczej takie logo

W odpowiedzi na taki wniosek Kancelaria Prezydenta RP pierw przedłużyła załatwienie sprawy do blisko dwóch miesięcy z uwagi na precedensowy charakter wniosku, stopień skomplikowania sprawy oraz konieczność przeprowadzenia analizy prawnej. Następnie decyzją administracyjną z dnia 12 sierpnia 2016 roku odmówiła dostępu do tych dokumentów. Zdaniem Kancelarii Prezydenta RP okoliczności sprawy uzasadniają zastosowanie normy określonej w art. 10 ust. 2 ustawy o ponownym wykorzystaniu informacji z sektora publicznego, która stanowi, że instytucje publiczne nie są obowiązane do tworzenia informacji sektora publicznego, ich przetwarzania w sposób lub w formie wskazanych we wniosku o ponowne wykorzystywanie oraz sporządzania z nich wyciągów, jeżeli spowoduje to konieczność podjęcia nieproporcjonalnych działań przekraczających proste czynności.

Administracja stworzyła dla siebie wytrych do unikania odpowiedzi na wnioski wymagające więcej pracy. Przywołany przez Kancelarie przepis w pełni brzmi:

Art. 10. 1. Podmioty zobowiązane, które udostępniają lub przekazują informacje sektora publicznego w celu ponownego wykorzystywania z użyciem systemów teleinformatycznych, są obowiązane do stosowania formatów danych oraz protokołów komunikacyjnych i szyfrujących określonych w przepisach wydanych na podstawie art. 18 pkt 1 ustawy z dnia 17 lutego 2005 r. o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne (Dz. U. z 2014 r. poz. 1114), jeżeli to możliwe w formacie przeznaczonym do odczytu maszynowego wraz z metadanymi.
2. Podmioty zobowiązane nie są obowiązane do tworzenia informacji sektora publicznego, ich przetwarzania w sposób lub w formie wskazanych we wniosku o ponowne wykorzystywanie oraz sporządzania z nich wyciągów, jeżeli spowoduje to konieczność podjęcia nieproporcjonalnych działań przekraczających proste czynności.

Nie potrafię się zgodzić, że ten przepis może mieć w sprawie zastosowanie. Odpowiedź na wniosek wymagała tylko posłużenia się posiadanym systemem informatycznym ewentualnie sprawdzenia księgowości pod kątem odpowiednich dowodów księgowych za wykonane usługi. Następnie prostego odszukania kilku umów i faktur. Stanowi to proste czynności związane z obsługą systemu informatycznego. Są to czynności czysto techniczne, które są zawsze podejmowane przy realizacji wniosków o ponowne wykorzystanie informacji z sektora publicznego.

W mojej ocenie brak jest podstaw, aby twierdzić, że odszukane w ten sposób dokumenty stanowią „nieproporcjonalne działanie przekraczające proste czynności”. Wyszukanie prostej informacji w elektronicznych bazach danych oraz sporządzanie cyfrowej kopii posiadanych dokumentów nie stanowi takich działań.

Warto zauważyć, że w przypadku części ekspertyz powołałem się na konkretne numery umów, które mi były znane. Jeżeli administracja nie potrafi znaleźć swojego dokumentu na podstawie numeru, który sama nadała, to w tym urzędzie musi być fatalne zarządzanie dokumentacją. Nie znam żadnej instytucji prywatnej, która mogłaby sobie pozwolić na to, aby gubić faktury i umowy.

Powoływanie się na kryterium „nieproporcjonalnych działań” jest nieudolnym sposobem na omijanie ustawy przez instytucje, które kultywują kulturę tajności. Nie jestem jedynym wnioskodawcą, dla którego Kancelaria Prezydenta RP swoich dokumentów odnaleźć we własnej „stajni Augiasza” nie była w stanie.

Wobec takiego stanowiska złożyłem do Szefa Kancelarii Prezydenta RP wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy. Następnie dostałem uzasadnione wezwanie o jego sprecyzowanie, więc udzieliłem niezbędnych wyjaśnień. Teraz czekam na rozstrzygnięcie sprawy przez Kancelarię Prezydenta RP. Być może udało mi się przekonać, że są w stanie znaleźć swoje dokumenty, a jeżeli nie – sprawa trafi do Sądu.

Polskie Normy

W dalszym ciągu nie jest realizowana wskazana ustawa w zakresie gwarantowania dostępu do Polskich Norm. Ustawa winna – w mojej ocenie – gwarantować możliwość wykorzystywania materiałów, które zostały przygotowane przez Państwo. Takie dane, jeżeli prawa autorskie należą do Skarbu Państwa powinny być przedmiotem ponownego wykorzystywania bez ograniczeń.

Aby się o tym ostatecznie przekonać 26 czerwca 2016 roku złożyłem wniosek o przekazanie kopii treści dokumentu przykładowej polskiej normy tj. PN-EN ISO 13688:2013-12 w wersji polskiej – Odzież ochronna – Wymagania. Chwile potem podobnie postąpiła Fundacja ePaństwo.

Polski Komitet Normalizacyjny godła na swojej stronie nigdzie nie ma, ma za to logo, jakby ten urząd nie był Polską
Polski Komitet Normalizacyjny godła na swojej stronie internetowej nigdzie nie ma, ma za to logo, jakby ten urząd nie był Polską

Po wejściu w życie przygotowanej przez Rząd ustawy o ponownym wykorzystaniu informacji z sektora publicznego sytuacja ta nie uległa zmianie w zakresie Polskich Norm, a powinna. Najpierw Prezes Komitetu Normalizacyjnego odpisał mi, że nie jest to informacja publiczna, jakby nie zauważył wejścia w życie nowych przepisów i ustawy wskazanej we wniosku, więc musiałem dosłać mu jej kopie. W odpowiedzi dostałem decyzje administracyjną o odmowie wyrażenia zgody na ponowne wykorzystanie, ale już z powołaniem się na nowe przepisy.

Okazuje się, że w przypadku Fundacji ePaństwo Prezes Polskiego Komitetu Normalizacyjnego przyjął inną taktykę obstrukcji. Wniosek Fundacji ePaństwo zlekceważył wcale na niego nie odpowiadając. Taktyka ta okazała się nieskuteczna, bo Fundacja złożyła skargę na bezczynność.

Do Polskiego Komitetu Normalizacyjnego od lat wpływają wnioski o przekazanie treści dokumentów normalizacyjnych, w tym Polskich Norm. Na przeszkodzie ich powszechnego udostępnienia na gruncie ustawy o dostępie do informacji publicznej stanął Naczelny Sąd Administracyjny, mimo poparcia jawności takich danych ze strony Rzecznika Praw Obywatelskich. Polski Komitet Normalizacyjny, stanowiąc jednostkę budżetową państwa, prowadzi – opierając się na tych normach – działalność handlową.

W mojej sprawie Prezes PKN argumentuje decyzję odmowną tym, że do informacji z sektora publicznego w postaci treści Polskiej Normy nie mają zastosowania przepisy ustawy o ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego, lecz wyłącznie przepisy ustawy o normalizacji, co powoduje, że nie może być ona udostępniona na zasadach wskazanych we wniosku, a w szczególności nie może być udostępniona nieodpłatnie.

Przywołane przepisy ustawy o normalizacji brzmią:

Art. 5. 1. Polska Norma jest normą krajową, przyjętą w drodze konsensu i zatwierdzoną przez krajową jednostkę normalizacyjną, powszechnie dostępną, oznaczoną – na zasadzie wyłączności – symbolem PN.
2. Polska Norma może być wprowadzeniem normy europejskiej lub międzynarodowej. Wprowadzenie to może nastąpić w języku oryginału.
3. Stosowanie Polskich Norm jest dobrowolne.
4. Polskie Normy mogą być powoływane w przepisach prawnych po ich opublikowaniu w języku polskim.
5. Polskie Normy korzystają z ochrony jak utwory literackie, a autorskie prawa majątkowe do nich przysługują krajowej jednostce normalizacyjnej.
6. Przepis ust. 5 stosuje się odpowiednio do norm europejskich i międzynarodowych, z zachowaniem porozumień międzynarodowych.
7. Ochrony Polskich Norm, o której mowa w ust. 5, nie narusza ustawa z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz. U. z 2014 r. poz. 782 i 1662 oraz z 2015 r. poz. 1240).

Odnoszą się one teraz wyraźnie do przepisów ustawy o dostępie do informacji publicznej. Gdyby sytuacji miała być analogiczna jak z tą ustawą to racjonalny ustawodawca zaktualizowałby przepis. Nie zrobił tego, zatem przez swoje milczenie wskazał, że dokumenty te należy traktować teraz inaczej.

Wobec tak dużej różnicy stanowisk zmuszony zostałem najpierw złożyć wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy, a wobec jego nieuwzględnienia musiałem złożyć lakoniczną skargę do sądu na decyzje, a potem uzupełnię ją o precyzyjną argumentacje. W międzyczasie Prezes PKN dostrzegł, że oznaczył w 2016 roku dokument datą z 2015 roku, co sprostował.

Stowarzyszenie Sieć Obywatelska – Watchdog Polska również ma problemy z realizacją swoich wniosków o ponowne wykorzystanie informacji z sektora publicznego. Skierowała je do ministrów. Na 19 Ministerstw jedynie dwa z nich zrealizowały wnioski. Argumentacja odmów jest odmienna, różnorodna, ale – dla mnie – równie wątpliwa.

Fundacja ePaństwo – oprócz pytań o Polskie Normy – zwróciła się do Urzędu Wojewódzkiego o kopie kodu źródłowego programu EZD stworzonego przez ten urząd i dokumentacji wdrożeniowej dla niego. Okazało się, że w celu uniknięcia odpowiedzi urząd zachorował na rozdwojeniem tożsamości urzędu polegającej na tym, że jest podmiotem zobowiązanym i jednocześnie uznaje siebie za osobę w stosunku do siebie obcą. Sprawę teraz będzie oceniać Minister Cyfryzacji.

Widać zatem, że praktyka stosowania ustawy o ponownym wykorzystaniu informacji z sektora publicznego powoli się kształtuje. Nie zawsze administracja stosuje te przepisy w sposób, który można zaakceptować. Na podstawie obecnych przypadków można by stwierdzić, że jest to wyboista droga, która – niestety – niemal zawsze prowadzi przez sąd. Ale czy prowadzi do celu? O tym przekonamy się za kilka miesięcy, a może lat. W realiach zastosowań gospodarczych taki dostęp do informacji jest jednak raczej mało atrakcyjny.

Contact with ,,,

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *